poniedziałek, 23 lipca 2012

Nanotechnologia

Nanotechnologia jest stosunkowo młodą dziedziną nauki zajmującą się stwarzaniem i badaniem cechy struktur o rozmiarach nanometrycznych.  Rozwija się nadzwyczaj prężnie i nie mamy pojęcia jak w przyszłości zmieni nasz świat i otoczenie.

Prędzej czy później każdy z nas zetknie się z tą nową dziedziną nauki. To, co o niej wiemy to jedynie ogólne wiadomości, rurki węglowe, fulereny, nanosrebro czy złoto, że mają cechy antybakteryjne i antywirusowe.
Tak myślę o tym srebrze, nie ukrywam sam już od ponad roku stosuję je, jako koloid do picia, w infekcjach typu wirusówka jelitowa i grzybica przy atopowym zapaleniu skóry.  Efekty są takie same lub podobne jak przy antybiotyku, wyjaławia florę bakteryjną przewodu pokarmowego i to jest bzdura, że wybiera selektywnie organizmy chorobotwórcze. A niby tak na zdrowy rozum jak taka k...... mać mała cząsteczka ma zidentyfikować zagrożenie, zabija, co jej chemia daje i koniec. Nie znaczy to, że jej nie wykorzystuję, tu taka krótka historia z życia wzięta. Mam 3 synów i zdarza się tak, że niekiedy zachorują, piszę czasami, bo odkąd zaczęliśmy się przyzwoicie odżywiać to jest to niekiedy. Dobra wracam do tematu, srebro mam w 100% przetestowane na jelitówki, jak się coś rozpoczyna to dzieciaki nie idą do szkoły, dostają dwa male kieliszki srebra i po 12 h nie ma śladu po jelitówce. Potem to probiotyki i kapusta kiszona, i wsio ok. Natomiast przy grzybicy to srebro jest nieskuteczne, albo mało skuteczne, mój średni ma atopowe zapalenie skóry, jak się w szkole naje syfu, a aktualnie to ciężko upilnować to od razu mu wyskakuje na skórze. Później to już idzie lawinowo, gronkowiec i grzybica, nader typowa mieszanka. Dawałem mu srebro, efekt mizerny trochę przybladnie skóra, ale się sama nie wyleczy. A jak dłużej aplikuję to zaczyna go boleć brzuch, czyli flora jelitowa jest koszona równo.
Kolejna sprawa to sterylizowanie srebrem Nano np. łazienek ( środki czystośći Nanomax ), tak nie do końca jestem przeświadczony. Wszak nie da się żyć w 100% czystości, bo co jak w końcu przejdziemy do środowiska gdzie będzie drobnoustrojów w cholerę? Dajmy na to spacer do lasu, albo siedem dni pod namiotem.
Skąpe codzienne dawki brudu (niewielkie) pozwalają zachować nasz system odpornościowy w ciągłej gotowości, to taki naturalny system szczepienia, nie potrzeba się kuć i nabijać kiebzy koncernom. 
Sterylizowanie srebrem winno być zarezerwowane dla pomieszczeń w szczególności narażonych na wysoką koncentrację chorobotwórczych drobnoustrojów, np. oddziały zakaźne, przychodnie, farmy drobiu i bydła, lub łazienki wokół wc ( Nanomax do łazienek), dalej do dezynfekcji urządzeń pracujących w kontakcie z żywnością do zastosowań w zakładach mleczarskich, przetwórniach mięsa, owoców i warzyw. Dobrą sprawą są włókniny z srebrem wykorzystywane w maskach przeciwpyłowych. Ponieważ w czasie wdychania powietrza, cząstki pyłów, zarodniki grzybów i pleśni osadzają się na filtrze. Ponieważ jest tam duża wilgotność jest to doskonałe miejsce gdzie mogą się rozwijać. I z tego względu użytkownicy takich masek mogą chorować na zapalenia górnych dróg oddechowych, alergie. To samo dotyka innych filtrów, np. klimatyzacja w samochodzie. Wyjściem tego problemu mogą być nanocząsteczki srebra zatopione w włóknach filtracyjnych, które ograniczą rozwój drobnoustrojów. Podobne nanokoloidy miedzi i złota.
Niebezpieczne według mnie jest zastosowanie nanokoloidów w kosmetyce, opisywałem to poprzednio na przykładzie srebra. Sterylizowane do przesady powierzchni skóry, która przez miliony lat dostosowywała się do prawidłowego funkcjonowania w środowisku może być niebezpieczne. To tak jak by jeść każdego dnia na śniadanie antybiotyk, nie o to chodzi. Spirytusem zdołamy odkazić ranę albo skórę wokół niej, ale powszednie picie i nacieranie całego ciała na zapas może się skończyć tragicznie, o tym nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Wykorzystywanie nano filtrów UV w kremach to zagrożenie wnikania cząsteczek do organizmu i ich wpływ na jego funkcje, o tym później. Podobnie w przemyśle tekstylnym i obuwniczym. Codzienny kontakt z bielizną, ubraniami wysterylizowanymi na zero to może być fajne, bo nie cuchnie z butów albo pod pachami, czy w innych miejscach. Prawdopodobnie i zda egzamin, jeżeli takie tkaniny zastosujemy w odziałach dla wcześniaków, których skóra nie jest gotowa na kontakt z środowiskiem, ale dorosłe osoby, przecież mamy naturalną ochronę. Umiar i rozsądek w wszystkim.
Następny problem może być działanie na organizm i środowisko. A to ze względu na wymiar nanocząsteczek, które mogą przenikać do dowolnych komórek w organizmie, nawet do mózgu. Zdołają, zatem teoretycznie mieć destrukcyjny wpływ na DNA, błony komórkowe, itd. Niebezpieczne dla mnie jest zdanie np. KE, która w broszurach i publikacjach dotyczących nanotechnologii, domaga się badań, które miały by udowodnić i potwierdzić ich bezpieczeństwo. Innymi słowy z założenia nie zalecają bezstronnych badań, tylko te, które mogą udowodnić ich bezpieczeństwo? To jest złowieszcze, komercja i kapitalizm jak wejdzie w tą dziedziną to może być analogicznie jak z GMO lub szczepionkami masę fałszerstw i krętactw. I nie będzie się liczył użytkownik jego zdrowie tylko zysk i zwrot kosztów na badania. W przypadku nanotechnologii ujemnym wpływem na środowisko to na dzień dzisiejszy bym się nie przejmował. Raz, że te cząsteczki są nietrwałe i mają zdolność do zespalania się w większe cząstki i tracą przy tym swoje właściwości. A dwa że ich cena jest zawrotna i masowe wprowadzenie do środowiska nam nie grozi.
Co nieco faktów:
Nano Dni na Politechnice Warszawskiej fizycy: dr Jacek Szczytko i prof. Jacek Majewski. Mówi, że dwa badania przeprowadzone na myszach udowodniły, iż wolne, niezwiązane z żadnym konkretnym produkcie nanorurki srebra zdołają wywołać jedną z postaci raka, tak jak azbest.
Kolejne badanie to dodanie 3 związków chemicznych do roztworu, w którym znajdowały się nanorurki, przemieniły one strukturę powierzchni nanorurek i tym samym, zmniejszyło śmiertelność komórek skóry człowieka z 50% do kilkunastu. To znaczy widzimy, że nanorurki są zabójcze w stanie niezwiązanym, dla skóry. Nie są obojętne.

czwartek, 28 czerwca 2012

Nowe koła w kosiarce

Hejka
Dzisiaj mi przypadła niebywała fucha, czyli koszenie trawnika. Jednakże mam nieco inną opinie na temat ścinania trawy. Nie jest to do końca dobra rzecz, o ile chodzi o mikro otoczenie naszych małych zielonych wysepek, a mianowicie nie dopuszcza do zakwitnięcia roślin. Ucierpią na tym owady, pszczoły, bąki i inne. Dalej sprawiamy, że nasze trawniki zamieniają się w monogamiczne uprawy bez rozmaitości. Ginie przez to dużo roślin, ziół. Coraz mniej jest naturalnych przydomowych ogródków z ich pierwotną różnorodnością . Dobra, ale nie o tym miało być, miałem napisać o koszeniu trawy a w zasadzie o wymianie kółek do kosiarki. Ale po kolei.
Paliwo było, olej także, więc odpaliłem kosiarkę i po pięciu minutach pchania zrezygnowałem. Coś trudno szło, powodem były koła kosiarki, a po prawdzie to, co po nich zostało. Zdecydowałem je zamienić, i tu poczyniłem rozeznanie, oryginalne nie wchodziły w grę, bo kosiarka zakupiona gdzieś tam, więc wybrałem sklepik z kółkami. Mieli solidne polskie koło do kosiarki z łożyskami albo bez. W sumie taka sama konstrukcja tyle, że te bez łożysk były ślizgowe. Wybrałem dwa większe koła na tył z łożyskami i dwa mniejsze bez łożysk na przód kosiarki. I kupiłem jeszcze trzpienie do mocowania,



 bo stare były ogromnie pordzewiałe. Nasmarowałem przednie koła na tulejach smarem litowym ( bo taki akurat miałem w garażu). I dalejże na trawnik. Szło bajecznie, te nowiutkie koła w kosiarce są trochę szersze i lepiej się kieruje, jestem zadowolony tylko zapomniałem sprawdzić czy są ostre noże, toteż trawa była nieco porąbana. Objawia się to tym, że po kilku dobach robi się lekko żółtawa na wierzchu.
 Po koszeniu wyczyściłem kosiarkę, naostrzyłem noże na ściernicy, bo parę razy przejechałem na kretowinę i skończone. A i ostrzyć powinno się delikatnie na szlifierce stołowej, bo można przypalić noże, chyba, że mamy szlifierkę na wodę wolnoobrotową. Jeżeli nie to należy, co jakiś czas studzić nóż w wodzie. I można odprężyć się, w sumie lubię woń świeżo skoszonej trawy.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Dezodoranty kolejne przekleństwo

Dezodoranty szkodzą, czy nie?
Nie używam tego wynalazku, i co walę, może nie pachnę tak intensywnie i to wsio. Ale zadajcie se pytanie, z jakiego powodu homo sapiens wali pod pachami, z jakiego powodu male dzieci nie śmierdzą? No chyba, że zrobią, k…ę ale to inna bajka.  Pierwsza rzecz to, co to jest pot? Jaką funkcję spełnia w naszym układzie przez miliony lat kreowany przez ewolucję i po co natura zaopatrzyła nas w taki mechanizm? Oprócz regulowania ciepłoty ciała, z potem wyrzucamy toksyny, kwas mlekowy, nadmiar sodu, mocznik. To tak w ogólności. To znaczy pocenie się jest jednym z sposobów organizmu na oczyszczanie. Nieprzyjemny zapach ma dwa podłoża, główny naturalny to rozkład potu przez bakterie, drugi kłopotliwy zapach potu sam w sobie ( ogromna ilość toksyn i zakwaszony organizm).
A co sprawiają dezodoranty? Oprócz tego, że zawierają perfumy to mają jeszcze całą górę środków chemicznych, które wywołują zasklepienie porów potowych. Czyli takie korki, albo zakrętki. Wszystko, co ustrój w wrodzony sposób chce wydalić na zewnątrz zostaje w środku.  To tak jakby przy rozwolnieniu zatkać sobie odbyt i problem z głowy nic nie śmierdzi, fajnie nie? Jedynie jony srebra, lub srebro nanocząsteczkowe nie wydaje się być szkodliwe, i coraz częściej pojawia się w dezodorantach.
Toksyny tymczasem nadal krążą w ustroju, ciepłota nie jest regulowana prawidłowo, nie mówiąc już o chemikaliach przenikających z dezodorantów do ustroju. Ostatnio przeczytałem o doświadczeniach pani dr Philippa Darbre. Sprawdzała ona zawartość tkanek raka piersi, i okazało się, że zawierają one znaczne liczbie trujących środków konserwujących - parabenów, które w dalszym ciągu powszechnie stosowane są w kosmetykach. Może to być jedno z realnych czynników zwiększających niebezpieczeństwo zachorowalności kobiet na raka piersi, macicy, i nawet raka skóry.
Wybór należy tylko i wyłącznieod nas, myć się, co dziennie parę razy pod pachami (najlepiej wodą), stosować naturalne olejki eteryczne, zdrowo żywić się albo stosować chemię i zaledwie ładnie pachnieć i posiadać białe i czarne koszulki bez plam.
Miłego dnia

wtorek, 12 czerwca 2012

Lutowanie nagrzewnicy

Czołem
Nie cierpię takich sytuacji, wyobraźcie sobie jedziecie z całą rodziną do domu, do przebycia jeszcze 135 km i wtem przestaje działać grzanie w samochodzie, a na zewnątrz mróz -7 stopnie. Małolaty marzną żona narzeka ja cały zestresowany. Dobrze, że należący do mnie Land Cruiser HDJ 80 ma 2 nagrzewnice i wysiadła ta przednia a tylnia działała, więc jakoś dotarliśmy. Na drugi dzień żona kicha i dzieciaki również zaczęło brać. Wobec tego sunę do mechanika i rozbieramy cały kokpit praca na kilka godzin, przy okazji parę zaczepów plastikowych się popsuło (na pewno same się popsuły). No, ale w porządku nagrzewnica wygrzebana a w środku tyle brązowo-rudej mazi gnoju, że zgroza. Przemywałem to cały dzień, wlewałem kwas solny i sodę, udało się wyczyścić do tego rzecz jasna kilkukrotne czyszczenie całego układu chłodzenia. Ile tam było syfu takiej rdzawo-brunatnej mazi, podejrzewam, że wcześniejszy właściciel pragnął uszczelnić chłodnicę i dodał największe przekleństwo z dodatków do samochodu, jakie człek mógł wymyślić.
- uszczelniacz do chłodnic, ten gnój oblepił ścianki wewnątrz układu chłodzenia i stąd mój kłopot.
Niemniej jednak to nie koniec. Okazało się, że nagrzewnica ma nieszczelne oba króćce, wlotowy i wylotowy, myślę, że dlatego ktoś wlał to świństwo. Jak przemyłem nagrzewnice to dało się zobaczyć te rysy na rurkach mosiężnych. A jeszcze dodam, że poprzednio w samochodzie cały czas było czuć  woń płynu chłodniczego, ale nie wiedziałem, co może być przyczyną w tej chwili już wiem.
   No i obecnie kłopot, co robić? Nowa nagrzewnica wartość kosmiczna jak większość oryginalnych części do Land Cruisera ( mój rocznik 1994 HDJ 80), na allegro szukałem, ale nie znalazłem zresztą nawet to, jaką miał bym gwarancję, że wsio z nią było by ok. No i tu zdecydowałem wziąć sprawę w swoje ręce, ponieważ moim hobby  jest odlewnictwo rekonstrukcyjne min. sprzączek do pasów średniowiecznych, i jedną z technik w całej tej zabawie jest lutowanie twarde, więc. Oczyściłem obydwa króćce kwasem lutowniczym, zmatowilem włókniną szlifierską, odpaliłem mój super palnik perun,  lut srebrny w rękę i cheja. Na polutowanie zużyłem prawie całą laskę lutu srebrnego różowego. Lutowałem lutem 25 procent srebra, potrzebuje on nieco większej temperatury, ale jest dozwolone nim zalewać szersze szczeliny niż lutami o wyższej zawartości srebra tymi niebieskimi żółtymi i zielonymi. Tam jest srebra 30 45 procent czyli bardzo dużo.
    Efekt był niezwykły, oprócz tego, że zalałem szczeliny to wzmocniłem jeszcze zagięte krućce na zgięciu, mechanik jak zobaczył nagrzewnicę to wyraźnie widziałem, że był lekko zszokowany, na początku mi odwodził lutowanie, jako bardzo niepewne. Ale ja wiem, że taki lut srebrny jest niesłychanie trwały, wytrzymały na korozje i tak dalej.
   Po zmatowieniu wszystkiego do kupy jeszcze raz parę godzin, zalaliśmy chłodnicę zwykłą wodą (na szczęście była odwilż ) i pojeździłem z ta wodą może godzinę. Potem wylałem ją i tak kilka razy. Na koniec zalałem płynem chłodniczym.
Jakie to boskie odczucie siedzieć w samochodzie z sprawnym ogrzewaniem.

piątek, 8 czerwca 2012

Spawanie plastików gorącym powietrzem

Witam, teraz niedużo o technologii klejenia, łączenia sztucznych, za pomocą drutu do spawania plastikow i opalarek na gorące powietrze
Jeżeli chodzi o sposoby łączenia tworzyw sztucznych to można je podzielić na te, które dają się klejąc i na te, które nie dają się skleić. Ja zajmę się tą drugą grupą. Zahaczę jeno, że do tworzyw, które można swobodnie skleić należą PVC, ABS, jeżeli nie mamy pewności czy dane tworzywo da się scalić to wystarczy na szmatkę rozlać acetonu i ostrożnie potrzeć w miejscu niewidocznym. Jeżeli tworzywo zostanie rozpuszczone to da się je kleić.
Znaczenie kleić wykorzystuję tutaj do trwałego spojenia. Są, bowiem kleje topliwe wyciskane z pistoletu do kleju na gorąco, łączą one faktycznie wszystkie materiały, ale w przypadku tworzyw takie spojenie nie będzie się cechować sporymi parametrami wytrzymałościowymi. Można używać kleju topliwego na ciepło, w drobnych naprawach, przyklejaniu listew, zabawek, tworzeniu ikeban, w elektronice do łączenia przewodów do obudowy, czy innych niewymagających od spoiny znacznych parametrów wytrzymałościowych.
Napomknę jeszcze o klejach rozpuszczalnikowych, dwuskładnikowych, cyjanoakrylowych i innych nowoczesnych. Te kleje zależnie od przygotowanej powierzchni również nie spajają na stałe tworzyw nie klejalnych, typu PP, PE. Ale jest to motyw do oddzielnego rozważania.
Zajmijmy się, w takim przypadku spajaniem tworzyw techniką spawania z użyciem nagrzewnic, opalarek do plastiku, i spoiw do plastików. Tą metodą można łączyć każde tworzywa termoplastyczne, tzn. takie, które pod wpływem temperatury topią się i wiążą po schłodzeniu. Do takich tworzyw przynależą polipropylen PP, polietylen PE, polichlorek winylu PVC, akrylobutylostyren ABS, rzadziej polistyren PS, i poliamid PA.Tworzywa te są nader powszechnie stosowane w naszym otoczeniu, wiele modułów w maszynach do obróbki tworzywa, samochodach, elektronarzędziach i innych sprzętach jest wykonana z tych materiałów. W wielu przypadkach się zdarza, że ulegają one zniszczeniu, jeśli wymiana nie kosztuje dużo to odpowiedniej się nie zastanawiać i zakupić nową część, jeżeli natomiast część jest droga lub trudnodostępna, można wykorzystać spawanie. Spoiwo takie charakteryzuje się wysoką, jakością i estetyką. Można je później obrabiać, szlifować. Dzieje się tak, dlatego, że podczas spawania zachodzi pomiędzy elementami łączonymi i spoiwem dyfuzja cząsteczek, a po wystudzeniu trwałe łącze. Warunkiem trwałej dyfuzji jest odpowiednia temperatura a spoiwo musi być z tego samego polimeru. Technika ta polega na równoczesnym podgrzaniu elementów łączonych i spoiwa, wybór temperatury jest przyporządkowany do rodzaju tworzywa:
PP około 250oC
PEHD około 300oC
ABS około 350oC
Aby mieć pełną kontrolę nad temperaturą zaleca się wykorzystywanie opalarki lub innymi słowy nagrzewnicy gorącego powietrza z regulowana temperaturą a najodpowiedniej z wyświetlaczem np. opalarki Steinem HL lub HG, nagrzewnica Bosch GHG. Trzeba wspomnieć, że przegrzanie spoiny lub materiałów łączonych może powodować płynięcie spoiny w czasie łączenia i wadę wytrzymałości.
Ważne jest też, aby wszystkie elementy były jednakowo uplastycznione, wobec tego trzeba stosować spoiwa o porównywalnej grubości, co materiał łączony lub dobrać prędkość nagrzewania do prędkości uplastyczniania sie elementów. Następną istotna kwestią jest odpowiednie dociśnięcie spoiny, można to osiągnąć stosując odpowiednie dysze do opalarek z języczkiem, którymi przyciskamy spoinę.
I na koniec niektóre przykłady użycia tworzyw, jeżeli nie mamy pewności powinno się zrobić próbę  na niewidocznej części elementów łączonych.
PP - zderzaki i listwy samochodowe, obudowy, kołnierze, osłony, elementy tapicerki, filtry, rury odpływowe kielichowe, skrzynki akumulatorów, obudowy urządzeń.
PEHD - wanna, kosze, karnistry, zbiorniki, opakowania transportowe, wiadra, pojemniki, zbiorniki spryskiwaczy, zbiorników wyrównawczych, kanałów klimatyzacji i nawiewu.
ABS - obudowy komputerów, AGD, RTV, części samochodowych.

sobota, 12 maja 2012

Darmowa woda z góry

Czołem powtórnie
Po ostatnim rachunku za wodę stwierdziłem dosyć. Aby Polak musiał opłacać tak gigantyczne sumy za wodę, która jest naszą, własnością. Mam na myśli nas Polaków. I co da się zrobić?  No samemu pozyskać wszelkimi możliwymi sposobami wodę. Po pierwsze woda pada za darmo z nieba, wiem taki banał, ale w bieżących czasach nieraz wypada się cofnąć w rozumowaniu do zamierzchłych wieków. W owym czasie pokarm nie nabywało się w sklepach tylko samemu organizowało. Jednakowo wodę.
Ale do rzeczy, z chmur leje darmowa woda, wystarczy ją uzbierać do zasobnika a po czym pompa do wody, wąż i gotowe. Można nawadniać ogródek, krzaczki, kwiatki i cokolwiek tam, kto ma. Zbierając wodę można skorzystać, rynny, z których wydatnie leje się woda.
Odmienny sposób to studnie, i tu są dwa, no trzy rodzaje. Jedna trywialna, należy wykopać na taką głębokość, by woda gruntowa mogła nalecieć, i w owym czasie można wetknąć pompę głębinową. Taka pompa wytwarza ciśnienie, jest to pompa zanurzeniowa. Drugie wyjście to hydrofor. Inaczej pompa zewnętrzna, która zasysa wodę z studni i tłoczy ją pod ciśnieniem na spore odległości. Są takie pompy hydroforowe, które zdołają pchać, tłoczyć wodę na 100 metrów w górę ( hydrofor mh inox 2500).
Następne studnie to studnie chłonne, czyli takie, które gromadzą wodę z systemu odwodnienia, drenażowego wokół domu lub z łąk. Te studnie mają tą wadę, że w czasie suszy są z reguły puste. Odmienny typ studni to kolektorowe, aczkolwiek inaczej powinno się na nie mówić zbiorniki kolektorowe. Do takich zasobników odprowadza się wodę z rynien, naturalnych ścieżek opadowych. Studnie takie zbierają wodę płynącą po powierzchni. Są przeważnie uszczelniane od wewnątrz żeby zebrana woda nie wyciekała na zewnątrz do gruntu. Z wszystkich tych studni wolno przelewać wodę zwykłymi pompami zanurzeniowymi, wirnikowymi, które nie dają ciśnienia, ale mają niezłą efektywność. Pompy zanurzeniowe mają różne zdolności pompowania wody na różne wysokości. Z reguły jest to wysokość 7 metrów, przy takich najtańszych (wq 180f, wq 450 f). Inne pompy zdołają pompować wodę nawet na wysokość 28 metrów np.: WQ 3-24-0,75.
Takie staranie do kumulowania wody jest jak najbardziej przemyślane, uniezależnia nas od systemów wodociągów, które mogą za sprawą krajowych wybitnych polityków wpaść w całkowicie prywatne graby a wówczas może być ciekawie. Tak czy inaczej rozpoczynam robić zapasy wodę, pompować, podlewać i tyle. A jak by, co to przelewanie wody pompami elektrycznymi można zastąpić pompowaniem pompami manualnymi. Trzeba się, co prawda namachać, ale przecież ruch to zdrowie, takie ręczne pompy do wody zwane skrzydełkowymi są produkowane w kilku odmianach, zależnie od efektywności np. KN-1 ma wydajność 17l na minutę, a największa KN-5 53/ litry na minutę. Rzecz jasna wydajność zależy od naszej kondycji.

niedziela, 6 maja 2012

Nowe szlifierki Boscha

Witam
Tak se oglądałem te nowatorskie szlifierki Boscha i zmian w sumie nie jest dużo. To, co rzuca się w oczy to oryginalne rozwiązanie guzika do blokowania tarczy, dotąd wytwarzali takie okrągłe z trochę odstającą jedną połówką. Aktualnie są prostokątne i zgrabnie się ukrywają. W sumie to nigdy nie mieliśmy reklamacji na uszkodzenie takiego przycisku. Ale przypuszczalnie Bosch miał i z tego względu przekształcili.
Oryginalne szlifierki kątowe podmienią modele klasy od 800 watów do 1400 watów. Każdy z dziewięciu modeli ma 100 W mocy więcej niż adekwatny poprzednik i jest wyposażony w szczotki węglowe gwarantujące o 25% dłuższą żywotność w porównaniu do konkurencyjnych modeli. Wysokie tempo pracy i spora żywotność pośród narzędzi tej klasy zostały potwierdzone w niezależnych egzaminach przeprowadzonych przez znaną niemiecką instytucję SLG Prüf- und Zertifizierungs GmbH. 
Nadto, duży guzik blokady wrzeciona i beznarzędziowa regulacja osłony tarczy umożliwiają bardziej komfortową obsługę. Prekursorskie rozwiązania techniczne wykorzystane w szlifierkach kątowych przekładają się na wymierne korzyści dla odbiorców: dłuższa żywotność szczotek węglowych obniża częstość i koszty operacji serwisowych, natomiast różny pakiet zabezpieczeń przynosi klientom pełne przekonanie, że sprzęt wypełnia coraz wyższe wymagania w obrębie  bezpieczeństwa i higieny pracy.
 Użycie oryginalnego wypróbowanego osprzętu Bosch pozwala uzyskać najlepsze wyniki podczas wykorzystywania elektronarzędzi w pracy: cięcia kątowników i profili stalowych, rur i prętów, blach i płyt stalowych, usuwania kanałów wlewowych z odlewów z stopów kolorowych, szlifowania spawów oraz nierówności z krawędzi i kształtek. Polerowania i satynowania nawierzchni utworzonych z stali nierdzewnej i kwasoodpornej ( do tego służy specjalnie przewidziana szlifierka Bosch GWS INOX 125 ).
 Oczyszczania z rdzy i innych zanieczyszczeń. Nadto, szlifierkami kątowymi Bosch można także nacinać beton i inne materiały ceramiczne, ale stosować trzeba tarcze diamentowe, można również szlifować beton ( specjalne tarcze do szlifowania betonu). Jeśli zastosujemy przystawkę na rzep plus papiery ścierne to będzie można usuwać starą farbę z powierzchni drewnianych.