poniedziałek, 23 lipca 2012

Katalizator sadpal

Sezon grzewczy już się ruszył albo niedługo ruszy, co prawda jaranie w piecu nie jest moim ulubionym zajęciem, no, ale jak trzeba to trzeba.  I tak rutynowy obyczaj: budzić się wcześniej rankiem,  włożyć się w ubrania robocze, maska przeciw pyłowa albo lepiej przeciwko gazowa na twarz, rękawice na dłonie i do kotłowni. Usunąć popiół, czyścić palenisko, co jakiś czas wyczyścić górny szyber do tego celu są szczotki kominiarskie, generalnie masakra. A jeszcze ten straszliwy, ciemny, smolny nalot na wewnętrznych ściankach pieca. To mnie doprowadzało do szału. Miał nie ulega wątpliwości jak sie pali powinien być wilgotny w toku spalania emituje się cała masa związków sadza, smoła i takie tam inne i oblepia palenisko od wewnątrz, smoła może być bardziej lepka a niekiedy mniej, ale zawsze mam problem z usunięciem tego paskudztwa, które obklejając wewnętrzne ścianki w znacznym stopniu zmniejszało sprawność pieca.
Wolno stwierdzić, że smoła działa jak izolator, im grubsza warstwa (oblepiona na dodatek popiołem) tym mniej energii z spalanego miału lub żaru, przedostaje się przez stalowe ścianki do wody, a więcej leci w komin, czyli strata kasy (nie mówiąc już o sąsiadach, którzy wdychają to wszystko, na pewno nie na zdrowie). Nie mam pojęcia jak to wyliczyć, ale wiem, że jak piec jest super czysty to woda, nagrzewa mi się w mgnieniu oka, a jak palenisko jest zabrudzony to nader wolno, logiczne!
Następna sprawa to komin, który należy czyścić przynajmniej raz w roku, bo zachodzi sadzą i tu też koszty, bo albo zapłacić kominiarzowi albo samemu kupić wycior do komina i linia lub sznur. Trzeba wtedy wejść na dach ewentualnie od spodu, a jak porządnie wtedy się wygląda :)
No i docieram do końca. Przyjaciel powiedział mi, że jest takie coś jak katalizator spalania sadzy, różne są na rynku, ale najbardziej godny uwagi i skuteczny jest Sadpal. To taki zielonkawy proszek, niepalny i nie wybuchowy, którego dosypuje się do paliwa ( miału, węgla, drewna) i wówczas piec jest w środku czysty. Jak go kupiłem w sklepie internetowym i dodałem pierwszy raz to płomień zakolorował mi się na żółto-zielono i dym z komina leciał nie ciemny jak zazwyczaj, ale siwy albo taki biały. Znaczy to, że wypalanie jest pełne. Na opakowaniu pisało, że stosowanie go jest ekologiczne, no i ma to sens podobnie jak katalizatory w samochodach, dopalają paliwo i mniej substancji szkodliwych przedostaje się do powietrza.
Teraz nieco o efektach stosowania Sadpalu, co zauważyłem: palenisko jest w środku popielaty albo biały, to zależy ile dorzucę proszku. Tak na oko to sypię za każdym razem około dwie czubate łyżki stołowe na wsad (piec mam 60 kW). Jak sypnę więcej to jest w środku suchutko i biało, fajnie to wygląda. Czyścić palenisko i tak trzeba, bo popiołu to jest od groma, ale jest on suchy i nie ma z tym problemu. Natomiast na ściankach robi się tak łuska jak na wyschniętych jeziorach, odpada po czasie. Na koniec napiszę, co powiedział mi kolega jak zawołał kominiarza żeby tak na wszelki wypadek wyczyścił komin, kominiarz po robocie zszedł z drabiny zagadał, że komin był czysty, bo chyba ktoś go niedawno czyścił albo stosujesz pan, Sadpal.

Otwory wentylacyjne w młynku

Witam
Opowieść rozpoczyna się, gdy to kupiłem kapsułki Pau-drako, bo mój syn był chory i potrzebowałem czegoś opcjonalnego do antybiotyku. A tego dziadostwa nie chciałem dawać, nie dość, że kosztowne to jeszcze wytępi wszystko, co żyje na swojej drodze. Sądzę, że antybiotyki winne być ordynowane do bardzo poważnych wypadków a nie tak na dzień dobry, ale to kwestia do oddzielnych rozważań.
W sklepie zielarskim kupiłem opakowanie z kapsułkami, bardzo drogie, kapsułek było chyba 80 i błyskawicznie się skończyły wobec tego poszedłem kupić nowe, ale coś mnie tknęło i przeczytałem skład na początku pisało ekstrakt z zarąbiście wyselekcjonowanych odmian… na końcu drobnym drukiem - (zmielona kora PAU drako), to znaczy nie żaden ex-trakt tylko zmielona......Tak jest w większości przypadków, w takim razie trzeba mieś swój rozum i przez cały czas szukać.
Zdecydowałem kupić młynek i korę PAU-drako luzem (kilka razy tańszą od kapsułek) i sam mielić. Tak robię od jakiegoś okresu z innymi ziołami. Ale o tym później. Kupiłem młynek Boscha, ale nie bardzo mielił, więc przeszlifowałem ostrza moim Dremelem 4000 a najodpowiedniej użyć ściernicy czerwonej i zrobiłem otwory wentylacyjne, a super się tu przydała wkrętarka Boscha GSR 10,8V-LI-2+LB, którą wywierciłem zgrabne otwory i tu się przydało moje wiertło wielostopniowe.
Młynek w ten sposób przerobiony mieli trochę lepiej, ale szału nie ma. Wydaje mi się, że za małą moc i za duże ostrza.
Co do mikstur ziołowych to mam kilka. Podstawowa to mieszanka odpornościowa: Koci pazur, kora lapacho, jeżówka purpurowa, fiołek trójbarwny (do licha i trochę rutyny), mięta do smaku, suszone owoce i kwiaty czarnego bzu. To wszystko mieszam rozkruszam w młynku i dodaję witaminę C. Stosuję tak: jedna płaska łyżeczka do szklanki, zalać gorącą wodą 15% pojemności szklanki, jak wystygnie dodaję witaminę c, sok z aroni, pigwy i bzu czarnego ( zależy, co tam mam). Wypełniam wodą i gotowe, wypijam bez przecedzania, fusy nie pogryzą. Inne to żółciopędna i wzmacniająca wątrobę, oczyszczająca. Co drugi dzień piję dodatkowo szejka zrobionego z świeżo zmielonych ziaren siemienia lnianego, wiesiołka i ostropestu, plus witamina C.
Pamiętajcie, że nie powinno się przechowywać za długo zmielonych ziaren czy ziół, dlatego że olejki eteryczne parują, oleje nienasycone jełczeją i generalnie utlenia się to co może być wartościowe.
to tyle. Inne zastosowanie to mielenie przypraw z mojego ogródka, oczywiście suszonych. I tak ostatnio dodaję je do mojej kielbasy albo do peklowania szynki

Nanotechnologia

Nanotechnologia jest stosunkowo młodą dziedziną nauki zajmującą się stwarzaniem i badaniem cechy struktur o rozmiarach nanometrycznych.  Rozwija się nadzwyczaj prężnie i nie mamy pojęcia jak w przyszłości zmieni nasz świat i otoczenie.

Prędzej czy później każdy z nas zetknie się z tą nową dziedziną nauki. To, co o niej wiemy to jedynie ogólne wiadomości, rurki węglowe, fulereny, nanosrebro czy złoto, że mają cechy antybakteryjne i antywirusowe.
Tak myślę o tym srebrze, nie ukrywam sam już od ponad roku stosuję je, jako koloid do picia, w infekcjach typu wirusówka jelitowa i grzybica przy atopowym zapaleniu skóry.  Efekty są takie same lub podobne jak przy antybiotyku, wyjaławia florę bakteryjną przewodu pokarmowego i to jest bzdura, że wybiera selektywnie organizmy chorobotwórcze. A niby tak na zdrowy rozum jak taka k...... mać mała cząsteczka ma zidentyfikować zagrożenie, zabija, co jej chemia daje i koniec. Nie znaczy to, że jej nie wykorzystuję, tu taka krótka historia z życia wzięta. Mam 3 synów i zdarza się tak, że niekiedy zachorują, piszę czasami, bo odkąd zaczęliśmy się przyzwoicie odżywiać to jest to niekiedy. Dobra wracam do tematu, srebro mam w 100% przetestowane na jelitówki, jak się coś rozpoczyna to dzieciaki nie idą do szkoły, dostają dwa male kieliszki srebra i po 12 h nie ma śladu po jelitówce. Potem to probiotyki i kapusta kiszona, i wsio ok. Natomiast przy grzybicy to srebro jest nieskuteczne, albo mało skuteczne, mój średni ma atopowe zapalenie skóry, jak się w szkole naje syfu, a aktualnie to ciężko upilnować to od razu mu wyskakuje na skórze. Później to już idzie lawinowo, gronkowiec i grzybica, nader typowa mieszanka. Dawałem mu srebro, efekt mizerny trochę przybladnie skóra, ale się sama nie wyleczy. A jak dłużej aplikuję to zaczyna go boleć brzuch, czyli flora jelitowa jest koszona równo.
Kolejna sprawa to sterylizowanie srebrem Nano np. łazienek ( środki czystośći Nanomax ), tak nie do końca jestem przeświadczony. Wszak nie da się żyć w 100% czystości, bo co jak w końcu przejdziemy do środowiska gdzie będzie drobnoustrojów w cholerę? Dajmy na to spacer do lasu, albo siedem dni pod namiotem.
Skąpe codzienne dawki brudu (niewielkie) pozwalają zachować nasz system odpornościowy w ciągłej gotowości, to taki naturalny system szczepienia, nie potrzeba się kuć i nabijać kiebzy koncernom. 
Sterylizowanie srebrem winno być zarezerwowane dla pomieszczeń w szczególności narażonych na wysoką koncentrację chorobotwórczych drobnoustrojów, np. oddziały zakaźne, przychodnie, farmy drobiu i bydła, lub łazienki wokół wc ( Nanomax do łazienek), dalej do dezynfekcji urządzeń pracujących w kontakcie z żywnością do zastosowań w zakładach mleczarskich, przetwórniach mięsa, owoców i warzyw. Dobrą sprawą są włókniny z srebrem wykorzystywane w maskach przeciwpyłowych. Ponieważ w czasie wdychania powietrza, cząstki pyłów, zarodniki grzybów i pleśni osadzają się na filtrze. Ponieważ jest tam duża wilgotność jest to doskonałe miejsce gdzie mogą się rozwijać. I z tego względu użytkownicy takich masek mogą chorować na zapalenia górnych dróg oddechowych, alergie. To samo dotyka innych filtrów, np. klimatyzacja w samochodzie. Wyjściem tego problemu mogą być nanocząsteczki srebra zatopione w włóknach filtracyjnych, które ograniczą rozwój drobnoustrojów. Podobne nanokoloidy miedzi i złota.
Niebezpieczne według mnie jest zastosowanie nanokoloidów w kosmetyce, opisywałem to poprzednio na przykładzie srebra. Sterylizowane do przesady powierzchni skóry, która przez miliony lat dostosowywała się do prawidłowego funkcjonowania w środowisku może być niebezpieczne. To tak jak by jeść każdego dnia na śniadanie antybiotyk, nie o to chodzi. Spirytusem zdołamy odkazić ranę albo skórę wokół niej, ale powszednie picie i nacieranie całego ciała na zapas może się skończyć tragicznie, o tym nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Wykorzystywanie nano filtrów UV w kremach to zagrożenie wnikania cząsteczek do organizmu i ich wpływ na jego funkcje, o tym później. Podobnie w przemyśle tekstylnym i obuwniczym. Codzienny kontakt z bielizną, ubraniami wysterylizowanymi na zero to może być fajne, bo nie cuchnie z butów albo pod pachami, czy w innych miejscach. Prawdopodobnie i zda egzamin, jeżeli takie tkaniny zastosujemy w odziałach dla wcześniaków, których skóra nie jest gotowa na kontakt z środowiskiem, ale dorosłe osoby, przecież mamy naturalną ochronę. Umiar i rozsądek w wszystkim.
Następny problem może być działanie na organizm i środowisko. A to ze względu na wymiar nanocząsteczek, które mogą przenikać do dowolnych komórek w organizmie, nawet do mózgu. Zdołają, zatem teoretycznie mieć destrukcyjny wpływ na DNA, błony komórkowe, itd. Niebezpieczne dla mnie jest zdanie np. KE, która w broszurach i publikacjach dotyczących nanotechnologii, domaga się badań, które miały by udowodnić i potwierdzić ich bezpieczeństwo. Innymi słowy z założenia nie zalecają bezstronnych badań, tylko te, które mogą udowodnić ich bezpieczeństwo? To jest złowieszcze, komercja i kapitalizm jak wejdzie w tą dziedziną to może być analogicznie jak z GMO lub szczepionkami masę fałszerstw i krętactw. I nie będzie się liczył użytkownik jego zdrowie tylko zysk i zwrot kosztów na badania. W przypadku nanotechnologii ujemnym wpływem na środowisko to na dzień dzisiejszy bym się nie przejmował. Raz, że te cząsteczki są nietrwałe i mają zdolność do zespalania się w większe cząstki i tracą przy tym swoje właściwości. A dwa że ich cena jest zawrotna i masowe wprowadzenie do środowiska nam nie grozi.
Co nieco faktów:
Nano Dni na Politechnice Warszawskiej fizycy: dr Jacek Szczytko i prof. Jacek Majewski. Mówi, że dwa badania przeprowadzone na myszach udowodniły, iż wolne, niezwiązane z żadnym konkretnym produkcie nanorurki srebra zdołają wywołać jedną z postaci raka, tak jak azbest.
Kolejne badanie to dodanie 3 związków chemicznych do roztworu, w którym znajdowały się nanorurki, przemieniły one strukturę powierzchni nanorurek i tym samym, zmniejszyło śmiertelność komórek skóry człowieka z 50% do kilkunastu. To znaczy widzimy, że nanorurki są zabójcze w stanie niezwiązanym, dla skóry. Nie są obojętne.

czwartek, 28 czerwca 2012

Nowe koła w kosiarce

Hejka
Dzisiaj mi przypadła niebywała fucha, czyli koszenie trawnika. Jednakże mam nieco inną opinie na temat ścinania trawy. Nie jest to do końca dobra rzecz, o ile chodzi o mikro otoczenie naszych małych zielonych wysepek, a mianowicie nie dopuszcza do zakwitnięcia roślin. Ucierpią na tym owady, pszczoły, bąki i inne. Dalej sprawiamy, że nasze trawniki zamieniają się w monogamiczne uprawy bez rozmaitości. Ginie przez to dużo roślin, ziół. Coraz mniej jest naturalnych przydomowych ogródków z ich pierwotną różnorodnością . Dobra, ale nie o tym miało być, miałem napisać o koszeniu trawy a w zasadzie o wymianie kółek do kosiarki. Ale po kolei.
Paliwo było, olej także, więc odpaliłem kosiarkę i po pięciu minutach pchania zrezygnowałem. Coś trudno szło, powodem były koła kosiarki, a po prawdzie to, co po nich zostało. Zdecydowałem je zamienić, i tu poczyniłem rozeznanie, oryginalne nie wchodziły w grę, bo kosiarka zakupiona gdzieś tam, więc wybrałem sklepik z kółkami. Mieli solidne polskie koło do kosiarki z łożyskami albo bez. W sumie taka sama konstrukcja tyle, że te bez łożysk były ślizgowe. Wybrałem dwa większe koła na tył z łożyskami i dwa mniejsze bez łożysk na przód kosiarki. I kupiłem jeszcze trzpienie do mocowania,



 bo stare były ogromnie pordzewiałe. Nasmarowałem przednie koła na tulejach smarem litowym ( bo taki akurat miałem w garażu). I dalejże na trawnik. Szło bajecznie, te nowiutkie koła w kosiarce są trochę szersze i lepiej się kieruje, jestem zadowolony tylko zapomniałem sprawdzić czy są ostre noże, toteż trawa była nieco porąbana. Objawia się to tym, że po kilku dobach robi się lekko żółtawa na wierzchu.
 Po koszeniu wyczyściłem kosiarkę, naostrzyłem noże na ściernicy, bo parę razy przejechałem na kretowinę i skończone. A i ostrzyć powinno się delikatnie na szlifierce stołowej, bo można przypalić noże, chyba, że mamy szlifierkę na wodę wolnoobrotową. Jeżeli nie to należy, co jakiś czas studzić nóż w wodzie. I można odprężyć się, w sumie lubię woń świeżo skoszonej trawy.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Dezodoranty kolejne przekleństwo

Dezodoranty szkodzą, czy nie?
Nie używam tego wynalazku, i co walę, może nie pachnę tak intensywnie i to wsio. Ale zadajcie se pytanie, z jakiego powodu homo sapiens wali pod pachami, z jakiego powodu male dzieci nie śmierdzą? No chyba, że zrobią, k…ę ale to inna bajka.  Pierwsza rzecz to, co to jest pot? Jaką funkcję spełnia w naszym układzie przez miliony lat kreowany przez ewolucję i po co natura zaopatrzyła nas w taki mechanizm? Oprócz regulowania ciepłoty ciała, z potem wyrzucamy toksyny, kwas mlekowy, nadmiar sodu, mocznik. To tak w ogólności. To znaczy pocenie się jest jednym z sposobów organizmu na oczyszczanie. Nieprzyjemny zapach ma dwa podłoża, główny naturalny to rozkład potu przez bakterie, drugi kłopotliwy zapach potu sam w sobie ( ogromna ilość toksyn i zakwaszony organizm).
A co sprawiają dezodoranty? Oprócz tego, że zawierają perfumy to mają jeszcze całą górę środków chemicznych, które wywołują zasklepienie porów potowych. Czyli takie korki, albo zakrętki. Wszystko, co ustrój w wrodzony sposób chce wydalić na zewnątrz zostaje w środku.  To tak jakby przy rozwolnieniu zatkać sobie odbyt i problem z głowy nic nie śmierdzi, fajnie nie? Jedynie jony srebra, lub srebro nanocząsteczkowe nie wydaje się być szkodliwe, i coraz częściej pojawia się w dezodorantach.
Toksyny tymczasem nadal krążą w ustroju, ciepłota nie jest regulowana prawidłowo, nie mówiąc już o chemikaliach przenikających z dezodorantów do ustroju. Ostatnio przeczytałem o doświadczeniach pani dr Philippa Darbre. Sprawdzała ona zawartość tkanek raka piersi, i okazało się, że zawierają one znaczne liczbie trujących środków konserwujących - parabenów, które w dalszym ciągu powszechnie stosowane są w kosmetykach. Może to być jedno z realnych czynników zwiększających niebezpieczeństwo zachorowalności kobiet na raka piersi, macicy, i nawet raka skóry.
Wybór należy tylko i wyłącznieod nas, myć się, co dziennie parę razy pod pachami (najlepiej wodą), stosować naturalne olejki eteryczne, zdrowo żywić się albo stosować chemię i zaledwie ładnie pachnieć i posiadać białe i czarne koszulki bez plam.
Miłego dnia

wtorek, 12 czerwca 2012

Lutowanie nagrzewnicy

Czołem
Nie cierpię takich sytuacji, wyobraźcie sobie jedziecie z całą rodziną do domu, do przebycia jeszcze 135 km i wtem przestaje działać grzanie w samochodzie, a na zewnątrz mróz -7 stopnie. Małolaty marzną żona narzeka ja cały zestresowany. Dobrze, że należący do mnie Land Cruiser HDJ 80 ma 2 nagrzewnice i wysiadła ta przednia a tylnia działała, więc jakoś dotarliśmy. Na drugi dzień żona kicha i dzieciaki również zaczęło brać. Wobec tego sunę do mechanika i rozbieramy cały kokpit praca na kilka godzin, przy okazji parę zaczepów plastikowych się popsuło (na pewno same się popsuły). No, ale w porządku nagrzewnica wygrzebana a w środku tyle brązowo-rudej mazi gnoju, że zgroza. Przemywałem to cały dzień, wlewałem kwas solny i sodę, udało się wyczyścić do tego rzecz jasna kilkukrotne czyszczenie całego układu chłodzenia. Ile tam było syfu takiej rdzawo-brunatnej mazi, podejrzewam, że wcześniejszy właściciel pragnął uszczelnić chłodnicę i dodał największe przekleństwo z dodatków do samochodu, jakie człek mógł wymyślić.
- uszczelniacz do chłodnic, ten gnój oblepił ścianki wewnątrz układu chłodzenia i stąd mój kłopot.
Niemniej jednak to nie koniec. Okazało się, że nagrzewnica ma nieszczelne oba króćce, wlotowy i wylotowy, myślę, że dlatego ktoś wlał to świństwo. Jak przemyłem nagrzewnice to dało się zobaczyć te rysy na rurkach mosiężnych. A jeszcze dodam, że poprzednio w samochodzie cały czas było czuć  woń płynu chłodniczego, ale nie wiedziałem, co może być przyczyną w tej chwili już wiem.
   No i obecnie kłopot, co robić? Nowa nagrzewnica wartość kosmiczna jak większość oryginalnych części do Land Cruisera ( mój rocznik 1994 HDJ 80), na allegro szukałem, ale nie znalazłem zresztą nawet to, jaką miał bym gwarancję, że wsio z nią było by ok. No i tu zdecydowałem wziąć sprawę w swoje ręce, ponieważ moim hobby  jest odlewnictwo rekonstrukcyjne min. sprzączek do pasów średniowiecznych, i jedną z technik w całej tej zabawie jest lutowanie twarde, więc. Oczyściłem obydwa króćce kwasem lutowniczym, zmatowilem włókniną szlifierską, odpaliłem mój super palnik perun,  lut srebrny w rękę i cheja. Na polutowanie zużyłem prawie całą laskę lutu srebrnego różowego. Lutowałem lutem 25 procent srebra, potrzebuje on nieco większej temperatury, ale jest dozwolone nim zalewać szersze szczeliny niż lutami o wyższej zawartości srebra tymi niebieskimi żółtymi i zielonymi. Tam jest srebra 30 45 procent czyli bardzo dużo.
    Efekt był niezwykły, oprócz tego, że zalałem szczeliny to wzmocniłem jeszcze zagięte krućce na zgięciu, mechanik jak zobaczył nagrzewnicę to wyraźnie widziałem, że był lekko zszokowany, na początku mi odwodził lutowanie, jako bardzo niepewne. Ale ja wiem, że taki lut srebrny jest niesłychanie trwały, wytrzymały na korozje i tak dalej.
   Po zmatowieniu wszystkiego do kupy jeszcze raz parę godzin, zalaliśmy chłodnicę zwykłą wodą (na szczęście była odwilż ) i pojeździłem z ta wodą może godzinę. Potem wylałem ją i tak kilka razy. Na koniec zalałem płynem chłodniczym.
Jakie to boskie odczucie siedzieć w samochodzie z sprawnym ogrzewaniem.

piątek, 8 czerwca 2012

Spawanie plastików gorącym powietrzem

Witam, teraz niedużo o technologii klejenia, łączenia sztucznych, za pomocą drutu do spawania plastikow i opalarek na gorące powietrze
Jeżeli chodzi o sposoby łączenia tworzyw sztucznych to można je podzielić na te, które dają się klejąc i na te, które nie dają się skleić. Ja zajmę się tą drugą grupą. Zahaczę jeno, że do tworzyw, które można swobodnie skleić należą PVC, ABS, jeżeli nie mamy pewności czy dane tworzywo da się scalić to wystarczy na szmatkę rozlać acetonu i ostrożnie potrzeć w miejscu niewidocznym. Jeżeli tworzywo zostanie rozpuszczone to da się je kleić.
Znaczenie kleić wykorzystuję tutaj do trwałego spojenia. Są, bowiem kleje topliwe wyciskane z pistoletu do kleju na gorąco, łączą one faktycznie wszystkie materiały, ale w przypadku tworzyw takie spojenie nie będzie się cechować sporymi parametrami wytrzymałościowymi. Można używać kleju topliwego na ciepło, w drobnych naprawach, przyklejaniu listew, zabawek, tworzeniu ikeban, w elektronice do łączenia przewodów do obudowy, czy innych niewymagających od spoiny znacznych parametrów wytrzymałościowych.
Napomknę jeszcze o klejach rozpuszczalnikowych, dwuskładnikowych, cyjanoakrylowych i innych nowoczesnych. Te kleje zależnie od przygotowanej powierzchni również nie spajają na stałe tworzyw nie klejalnych, typu PP, PE. Ale jest to motyw do oddzielnego rozważania.
Zajmijmy się, w takim przypadku spajaniem tworzyw techniką spawania z użyciem nagrzewnic, opalarek do plastiku, i spoiw do plastików. Tą metodą można łączyć każde tworzywa termoplastyczne, tzn. takie, które pod wpływem temperatury topią się i wiążą po schłodzeniu. Do takich tworzyw przynależą polipropylen PP, polietylen PE, polichlorek winylu PVC, akrylobutylostyren ABS, rzadziej polistyren PS, i poliamid PA.Tworzywa te są nader powszechnie stosowane w naszym otoczeniu, wiele modułów w maszynach do obróbki tworzywa, samochodach, elektronarzędziach i innych sprzętach jest wykonana z tych materiałów. W wielu przypadkach się zdarza, że ulegają one zniszczeniu, jeśli wymiana nie kosztuje dużo to odpowiedniej się nie zastanawiać i zakupić nową część, jeżeli natomiast część jest droga lub trudnodostępna, można wykorzystać spawanie. Spoiwo takie charakteryzuje się wysoką, jakością i estetyką. Można je później obrabiać, szlifować. Dzieje się tak, dlatego, że podczas spawania zachodzi pomiędzy elementami łączonymi i spoiwem dyfuzja cząsteczek, a po wystudzeniu trwałe łącze. Warunkiem trwałej dyfuzji jest odpowiednia temperatura a spoiwo musi być z tego samego polimeru. Technika ta polega na równoczesnym podgrzaniu elementów łączonych i spoiwa, wybór temperatury jest przyporządkowany do rodzaju tworzywa:
PP około 250oC
PEHD około 300oC
ABS około 350oC
Aby mieć pełną kontrolę nad temperaturą zaleca się wykorzystywanie opalarki lub innymi słowy nagrzewnicy gorącego powietrza z regulowana temperaturą a najodpowiedniej z wyświetlaczem np. opalarki Steinem HL lub HG, nagrzewnica Bosch GHG. Trzeba wspomnieć, że przegrzanie spoiny lub materiałów łączonych może powodować płynięcie spoiny w czasie łączenia i wadę wytrzymałości.
Ważne jest też, aby wszystkie elementy były jednakowo uplastycznione, wobec tego trzeba stosować spoiwa o porównywalnej grubości, co materiał łączony lub dobrać prędkość nagrzewania do prędkości uplastyczniania sie elementów. Następną istotna kwestią jest odpowiednie dociśnięcie spoiny, można to osiągnąć stosując odpowiednie dysze do opalarek z języczkiem, którymi przyciskamy spoinę.
I na koniec niektóre przykłady użycia tworzyw, jeżeli nie mamy pewności powinno się zrobić próbę  na niewidocznej części elementów łączonych.
PP - zderzaki i listwy samochodowe, obudowy, kołnierze, osłony, elementy tapicerki, filtry, rury odpływowe kielichowe, skrzynki akumulatorów, obudowy urządzeń.
PEHD - wanna, kosze, karnistry, zbiorniki, opakowania transportowe, wiadra, pojemniki, zbiorniki spryskiwaczy, zbiorników wyrównawczych, kanałów klimatyzacji i nawiewu.
ABS - obudowy komputerów, AGD, RTV, części samochodowych.